Część Litwy Radziwiłłowska wołała za Neuburgskim — ale nikt nie poszedł za nią...
Tu i owdzie szlachcic się podnosił i głos zabierał, prawił, rozwodził się, pluł i niekonkludował.
W Sandomierskiem naprzód huknęło:
— Piasta! Piasta!!
Ledwie się dał słyszeć ten okrzyk, aż jak iskra elektryczna przebiegł tłumy.
— Piast!
Ze śmiechem w kupkach wołano gdzieindziéj.
— Polanowski...
Jakiś żartowniś przypomniał — Bandurę — ale go zahukano.
W tem, ni z tego ni z owego podkomorzy kaliski Krzycki zawołał głosem donośnym:
— Michał ks. Wiśniowiecki! Syn Jeremiego!!
Tak mało się kto spodziewał tego imienia, że go nie zrozumiano w początku — ale zaledwie dosłyszano wyraźniéj wymówione — stała się rzecz dziwna, niepojęta... Jak gdyby wszystko ku temu było przygotowane, zaczęły wybuchać wołania...
— Michał książe Wiśniowiecki!
Nie było oporu, nikt nie śmiał się przeciwić...
Spadł ten kandydat, jakby istotnie od Ducha Świętego zesłany... Pochwycono go z zapałem... Był to król, jakiego właśnie szlachta potrzebowała. Syn pokrzywdzonego przez magnatów Jeremiego, krew bohatera, plemie jagiellońskie... ubogi.. nieznany, zapomniany.
W wyniesieniu go szlachta mogła dać znamię swéj potęgi.
— Vivat Piast! Vivat król Michał! vivat Wiśnio-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.