dość i szał niekłamane, iż twarze senatorów bladły ze strachu i gniewu.
Nie jeden byłby się może zawrócił — ale było zapóźno... Oglądając się obliczano kto w szopie pozostał.
Brakło wielu... Koryfeusze tylko uchodzili... Spostrzeżono, że Pacowie pozostali, że Lubomirskich nie było...
W miejscu marszałka sejmowego Potockiego, który jechał za Prymasem, w szopie osieroconą laskę już, po krótkiéj rozwadze pochwycił był Stanisław Lubomirski, starosta spiski, szwagier Michała Wiśniowieckiego... nie dopuszczał rozsypania się pozostałych.
Około niego Olszowski biskup chełmiński gromadził rozpierzchłych... Pacowie stali z boku rozmyślać się zdając jeszcze, czy pojadą za Prymasem, czy pozostaną z Olszowskim. U wielu widać było tęż samą niepewność i obliczanie się z siłą przemagającą, lecz wołanie województw zgodne nie tylko nie ustawało, rosło, wzmagało się — brało górę — niepodobna było wątpić, że téj jednomyślności już żadna siła niepotrafi rozerwać.
Nie było Prymasa do proklamowania króla — ale zastąpienie go przez któregokolwiek bądź biskupa ani było niemożliwem, ni bezprzykładnem.
Stanowczy krok Lubomirskiego wpłynął na to, że większa część senatorów pod szopą została...
Co się działo w polu z ks. Michałem?! On sam z tego sobie nie mógł jeszcze zdać sprawy.
Przybył jak zwykle na Wolę z małym i skromnym pocztem kilku ludzi.
Kiełpsz, który mu towarzył, rozłączył się z nim
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.