Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

gotowania ku temu czynić rozpoczynano, pierwszy z przejednanych przybył do niéj Kanclerz Pac.
Był to jeden z możnowładców wielkiéj energji, wpływu, znaczenia — i na niego liczyć było można. Przyjechał ks. Gryzeldę zapewnić, że na niego król młody liczyć może.
— Mości Księżno — rzekł otwarcie — stajemy przy królu Imci i stać będziemy, niech w nas ma zaufanie... Postaramy się o to, aby mu zjednać przyjaciół i sług wiernych...
Nie potrzeba się łudzić, położenie króla, syna W. ks. Mości będzie trudnem — znam ks. Prymasa, znam hetmana i hetmanowę, wiem że elekcja do rozpaczy ich przyprowadza, że gotowi do ostatecznych się rzucić środków, bodaj nawet zachwiać tronem, ale nas Paców ma król trzech, nie licząc młodszych, a my i na Litwie i w koronie coś znaczemy. Żona moja ma we Francji nie mniejsze i nie gorsze związki od pani hetmanowéj. Potrafiemy nieprzyjaciołom stawić czoło.
Ks. Gryzelda załamała ręce.
— Sądzicie, panie kanclerzu — zawołała — że wybór ich nie przejedna? nie rozbroi? Cóż zyszczą wojując z Michałem?! On nikomu złego nie życzy, ani uczyni...
— Ale z namiętnościami ludzkiemi liczyć się potrzeba — mówił kanclerz — a niema straszniejszéj nad ambit upokorzony. Prymas i hetman wedle własnego mniemania byli panami sytuacji, zmuszeni się poddać, będą spiskowali i knowali. Musiemy czuwać...
— A! — przerwała ks. Gryzelda pochylając się do kanclerza, z błagającym tonem. — Bądźcie niedoświadczonemu memu synowi opieką! Proszę Was... Nieopuszczajcie go...