Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

Późnym wieczorem król nareszcie znużony przypomniał o matce, a że ona już się była przeniosła do kamienicy ks. Fantoniego, udał się do niéj. Ożywiony był bardzo — niestety — nie wiadomościami od kresów z konstantynopola — ale wysyłką po garderobę do Paryża.
— Było to — fraszką, ale ona charakter rysowała człowieka, który się królem nie czuł jeszcze.
Wszystko co się łączyło obroną granic leżało na Sobieskim, na księciu Dymitrze i na Hetmanie Pacu.
Księżna Gryzelda uradowała się widząc syna wchodzącym z twarzą rozjaśnioną i wesołą, — dorozumiewała się jakiegoś ważnego odniesionego zwycięztwa — gdy król całując ją w rękę odezwał się żywo.
— Proszę o polecenia do Paryża, jutro wysyłam Tionvilla po suknie dla mnie. Najmniéj cztery różne garnitury mieć muszę i każę mu je podług wzorów w Versalu wziętych u najpierwszych zamówić krawców. Matka wielkiemi zdumionemi oczyma wpatrywała się w niego.
— Zdaje mi się rzekła nieśmiało że wiele rzeczy pilniejszych by było.
— A! — nic! — nic, przerwał syn namiętnie prawie. Cóżbym ja począł w czasie koronacji, gdzie posłowie obcy przybędą. Muszę przecie wystąpić jak przystało panującemu.
Podskarbi — nie wątpię dostarczy mi, choćby z własnéj szkatuły, na ten wydatek pierwszéj, niezbędnéj potrzeby.
Hela, która stojąc z boku słuchała, poruszyła z lekka ramionami białemi.
Michał dopiero teraz ją postrzegłszy, z wyrazem największego poruszenia, rzucił się ją witać i — niezwa-