Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

— A królowa?? — szepnął.
— Zdaje się że ona pierwsza myśl tę podała — mówił Rostowski i najgorliwéj pracuje nad przyprowadzeniem jéj do skutku...
Prymas, któremu się zwierzyć miała utrzymuje, że rozwód bardzo łatwym będzie, gdyż nigdy z sobą nie żyli — matrimonium rotum, sed...
Biskup chwycił się za głowę.
— Cała ta sprawa — mówił kanonik — właśnie jest w biegu. Wymogła na ojcu Eleonora, iż się zgodził na to. Prymas zaręcza, iż na tron go z pomocą Sobieskiego wprowadzi... Nieszczęśliwy król niewie o niczem, a o nieszczęśliwszym kraju, nikt nie myśli.
To zwierzenie się ks. Rostowskiego można sobie wyobrazić jakim było ciosem dla Olszowskiego.
— A Rzym? — zapytał — niewiecie jak się na to zapatrują w Rzymie...
Papież był bardzo dobrze usposobionym dla króla...
— I jest nim zapewne — dodał Rostowski, ale głowa kościoła, ma tu nie jedną sprawę na barkach swoich, a znajdą się ludzie co mu ją przedstawią tak jak Cesarzowi potrzeba. Dodajcież wpływy tego dworu w Rzymie, i mówmy otwarcie, pieniądze, któremi królowa nieomieszka poprzeć swój rozwód.
Ks. Olszowski, który niemógł w końcu nie uwierzyć Rostowskiemu tak był przybity odkrytą tajemnicą — iż na chwilę energją utracił.
Podziękował najczuléj kanonikowi — i zamknął się tego dnia w domu aby obmyśleć, jak postąpić należało, dla zapobieżenia następstwom niegodziwéj intrygi.
Miał li otwarcie o niéj oznajmić królowi, czy działać na swą rękę i milczeć aby mu nowego strapienia