Wybuchły takie gwałtowne, nagłe otwieranie się uciśnionego ducha — a po nich znowu powszednia apatja i obojętność na wszystko, milczenie uparte, były cechą temperamentu raczéj niż charakteru króla. Początek nieszczęśliwy pracowania nauczył go, że walka z nieprzyjaciołmi była nad siły, a poparcie przyjaciół za słabe... zamykał się więc w sobie cierpiąc, starając tylko nie zdradzać boleści, przez rodzaj dumy.
Zwątpienie o zwycięztwie po kilku próbach nadaremnych, czyniło go już na przebieg spraw obojętnym, nie żył już ale wegetował.
Ale ten stan bierny wyczerpywał go także i przychodziły momenta stanowcze, w których krew się w nim poruszała, słowo napierało z ust — chciał pokazać, że chociaż milczał tak chłodno, rozumiał, widział i czuł wszystko. Żona szczególniéj i Prymas obchodzili się z nim okazując lekceważenie — dla tego w końcu i jéj i jemu gorączkowo rzucił w oczy prawdą. Ale wybuch taki nie miał u niego żadnych następstw i ciągu. Ostygał, zamykał się w téj żółwiéj skorupie obojętności — powracał do znieczulenia...
Nazajutrz też po zgonie Prymasa, król Michał ostygły, wyszedł tylko aby żadnéj z form i zwyczajów nie chybił i nie zaniedbał. Twarz wprawdzie nosiła ślady doznanych wrażeń, lecz one mogły uchodzić za następstwo choroby...
Daleko silniéj dzień ubiegły, wystąpienie męża, śmierć Prymasa podziałały na królowę. Z Wiednia też nadeszły listy, które zmianę zapowiadały ze strony