Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

ny do Kiełpszów. Ile razy myśli własne wprawiały go w stan niepokoju — szedł pociechy szukać u przyjaciółki młodości — użalić się przed Helą. Umiała złagodzić cierpienie słowem jakiejś nadziei, otuchą szczęśliwszego zwrotu.
Sobieski ciągnął z wojskami na przeciwko Turkom. Wzywany po kilkakroć do Warszawy, wymawiał się ciągle obowiązkiem nieoddalania od obozów — czuwania aby się nie formowały związki. Przybywszy do stolicy, bawił w niéj krótko i ująć się nie dawał.
Od kilku dni król Michał odbierając wiadomości o ruchach wojsk, o opóźnieniu się Litwy i Paca, który umyślnie, jak utrzymywano, ociągał się przyprowadzeniem posiłków, aby Sobieskiego na sztych wystawić — okazywał niepokój nadzwyczajny.
Hela — śledząca każdy ruch jego, rozpytująca codzień doktora Brauna — posyłająca męża... aby jéj przynosił o królu wiadomości po kilka razy na dzień — ujrzała go z pociechą wielką wchodzącego nieśmiało do skromnego mieszkania, które z mężem na zamku zajmowała.
Na bladéj twarzy króla malowało się rozdrażnienie jakieś nie zwyczajne i zaledwie przywitawszy kuzynkę, trzymając jeszcze jéj ręce drżące — odezwał się.
— Wiesz, wiesz — co postanowiłem? — dłużéj tak gnuśnie gnić nie mogę, postanowiłem — wyruszyć z gwardją, i stanąć na czele wojsk, obok Sobieskiego.
Gdy to mówił a twarz mu się zapałem rodzącym rozjaśniała, zarazem oddechu mu zabrakło i obejrzał się szukając krzesła — kilkadziesiąt kroków trochę wzruszenia, wyczerpały go.. Hela patrzała zdumiona.