Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

chał — zgadzam się na to, rozkaz mu wyślę naglący, nie cierpiący zwłoki...
Krajczy już się sposobił do pisania — a Hela podała przygotowany napój, którego spiekłemi już ustami król szukał.
— Tak — szepnął — Sobieski rad temu będzie, bo w ostatnim liście żali się także na Paca...
Kiełpsz — dodał nalegająco — powtórz że Pacowi, że ja sam do Glinian jadę, że ja, nie Hetman oczekuję tam na niego, że ja nie Sobieski wymagam, aby Litwa, jak jest, stanęła mi do boku bez zwłoki. A! te niezgody, które nas dzielą! westchnął — one to a nie turcy i kozactwo, dobiją tę rzeczpospolitę!!
— Dzięki Bogu — poczęła uspakajająco Hela — nie pozostało już zwaśnionych nad Sobieskiego i Paców...
— Dodaj Radziwiłłów i Paców — rzekł król wzdychając, powinowatych jednych i drugich...
Głos zniżył — zamilkł.
Kiełpsz spieszył z listem. Nadał mu formę poufną, aby pieczęci żadnéj oprócz sygnetu na kopercie nie potrzebował, obawiając się zwłoki lub uwag ks. Olszowskiego, które mogły wysłanie opóźnić...
Nie czytając prawie, ręką drżącą, podpisał król, kilka słów dodając uprzejmych i swobodnie odetchnął.
— Widzicie, czynię co mogę — rzekł, a będzie li wina czyja, spadnie na mnie. Spętany odpowiadam za wszystkich...
Zwycięztwa pójdą na rachunek Hetmanów, klęski na mój tylko — taka jest dola moja...
— Raczéj wszystkich panujących — przerwała Hela oddadzą wam sprawiedliwość — chcieliście dobra rzeczypospolitéj.