Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

Poprzedzając króla Hetman i Wojewoda doprowadzili go do dworu — gdzie już służba przodem posłana, oczekiwała i zarazem posiłek wieczorny, którego zawsze czczością wewnętrzną chorobliwą dręczony król potrzebował...
Do stołu razem z nim zasiedli zaproszeni Hetman i Jabłonowski, a starszyzna wojskowa obok miała drugi, który czekał też zastawiony obficie. Wszystkich oczy ciekawe zwracały się pilno i niespokojnie na przybyłego pana, który czując to że siedział jakby pod pręgierzem, zmagał się na rzeźwość i wesołość. Zdradzało go jednak znużenie, które brało górę gdy się cokolwiek zapomniał. Dla najmniéj nawet upornych oczu, złudzenie możliwem nie było... — widziano w nim chorego, który chciał się krzepkim ukazać — i padał...
Litość jaką już wprzódy mieli dla niego Sobieski i Wojewoda, wzmogła się żywym widokiem człowieka tak srodze umęczonego. Zdziwienie tylko pewne wywołało wkrótce niepomierne króla żarłoctwo — bo nad siły jego było powstrzymać się od niego... Żaden z tych śmiałków nie będąc lekarzem, nie umiał rozróżnić apetytu zdrowego człowieka od tego pochłaniania jadła... gorączkowego i zabójczego, Hetman więc wniósł po prostu, że mimo osłabienia natura oddziaływa i może jeszcze nad chorobą wziąć górę. Przy wieczerzy znowu turcy, tatarowie i kozacy na plac wyszli, i o nich tylko rozprawiano, a Sobieski nalegał aby pospieszać nimby owe tysiące czas miały się przeprawić i wtargnąć na Podole...
Sławna wiktorja pod Chocimem odniesiona nęciła