Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

wczoraj bardzo był odziany skromnie, jakby uroczyste jakieś wystąpienie zwiastować się zdawał.
Przestraszony tem przypuszczeniem — które na myśl mu przyszło, iż Aga może gwałtem chcieć się dostać do króla, a samą wzbudzoną wrzawą, choremu spokój zakłócić, Masłowski pędem się kopnął do królewskiego mieszkania.
Tu nikt się wcale żadnego nie domyślał niebezpieczeństwa, ks. Olszowskiego nawet przy królu nie było.
Kiełpsz z żoną siedzieli w ciemnym, z pozapuszczanemi oknami sypialnym pokoju, podsłuchując oddech ciężki, wyrywające się z ust wyrazy i bolesne jęki.
Wśród tego spokoju jak piorun spadł Masłowski, wywołując Kiełpsza do sieni.
— Panie krajczy — zawołał — turecki ten pies, znowu na miasto się wybrał, nie mogli go wstrzymać. Nie było to nie było.. alem na moje oczy widział, gdy za nim wynoszono jakieś zawiniątko spore, które sługa wiezie pod płaszczem. Wystroił się też Pan Aga jakby na posłuchanie jechał, — kat go wie, sprzykrzyło mu się — gotów tu gwałtem wpaść na króla.
— Pilnują go stróże! nie może to być — zawołał Kiełpsz. Nie będzie śmiał.
— A jabym mu nie wierzył — rzekł Masłowski. Jużciż choćby i przyjechał nie dopuścim go, ale wrzasku turcy narobią, bo wiadomo jak oni kwiczeć umieją.
Kiełpsz rozmyślać począł.
Wczorajszego dnia turek wcale w ulicy się téj nie pokazywał; wyprawił Masłowskiego aby naglądał czy się nie skieruje w tę stronę, tymczasem i gwardij dał rozkaz, aby więcéj żołnierza stanęło przy królewskiéj