Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 027.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

chwilową powziął dla niej miłość, ale taką, która trwać będzie pewnie, byle znalazła wzajemność. Najlepszym dowodem tego, iż wysłał mnie tu umyślnie do niej, sam nie mogąc przyjść, aby się na jej gniew nie naraził, — i prosi, abyś mu dobrą pamięć zachowała, gdy na ten mały podarek wejrzysz czasami.
Podał jej pierścień piękny z szafirem, którego cenę Rokiczana łatwo mogła odgadnąć. Zarumieniła się, zmięszała i ręką naprzód odsunęła pierścień... okazując się jakby obrażoną.
Kochan nalegał przedstawiając, że królom przecie przystało i było we zwyczaju podarki dawać tym, którzy się im podobać umieli.
— A niechce go piękna Krystyna wziąć tak, — rzekł — bez wywzajemnienia, to proszę w zamian o lada jaki pierścionek lub obrączkę — a najprostszy z rąk jej królowi będzie najmilszym.
Wdowa wahała się, spoglądała na szafir, na podłogę, na ręce swe... i, nagle, podnosząc główkę, śmiało patrząc na Kochana, poczęła:
— Miły pośle królewski, który umiesz tak dobrze sprawy pana swojego popierać, jakbyś nie po raz pierwszy miał z niemi do czynienia. Mówmy lepiej otwarcie...
— Tak, bądź szczerą, piękna Krystyno — powiedz, pan mój nie jest ci wstrętliwym? — zawołał Kochan.
— Choćby mi najmilszym był — zapowie-