Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 017.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niemałe; i inni radzi byli jego też głos posłyszeć w tej sprawie.
Gęsty włos ciemny z odbłyskami miedzianemi zwijał mu się dokoła twarzy nie pięknej, ale moc wielką, upór i zarozumienie wyrażającej. Brodę krótką, a szeroką, rudą miał prawie, policzki wystające, usta mięsiste, z pod których białe rzędy zębów przeglądały; oczy niespokojne, błyszczące. Strój na nim, wdziany niedbale, bogaty był i pański. Spodem suknia lamowana i spinana guzy świecącemi, na wierzchu dostatnia z kun szuba, okryta drogą tkaniną, miecz, który spierając się w bok ręką, przyciśnięty trzymał, kuty był, sadzony kamieniami, spięcie pasa świeciło podobnież, dostatek zdradzając.
Choć Neorża gospodarzem był, a ks. Baryczka dostojeństwem duchownem przed innyemi świeckiemi przodował, on tu zdawał się najpierwszym być, on prawo mieć jakieś do kierowania drugimi. Oglądano się nań ciekawie i trwożnie.
Ten jednak więcej słuchał, niż mówił, badać chciał raczej, niż się sam spowiadać.
Gdy Pszonka dokończył, usta mu drgać poczęły.
Ścigano go tak oczyma, domagając się, by przemówił wreszcie, iż dłużéj już milczeniem ich zbywać nie mógł.
— Wszystko to prawda, co mówicie — odezwał się rubasznie i jak od niechcenia — ale je-