Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przed wszystkiemi taił, iż mu o utrzymanie odrębności ziem wielkopolskich chodziło — tu i owdzie wygadywano się z tem, co było zamierzone.
Beńko, mąż już w latach, lecz jeszcze silen umysłem i ciałem, wierny królowi, zamiłowany w pokoju, nieprzyjaciel wszystkiego, co go zakłócić mogło, wręcz był przeciwny całemu temu ruchowi. Widział on jasno, co się przysposabiało. Maciek w samych początkach niezupełnie się zdradzając przed nim, starał się ująć go sobie przez ciotkę swą a żonę Beńka, niewiastę rozmiłowaną w siostrzeńcu i popierającą jego sprawę. Beńko, który się nie dawał złudzić, mimo przywiązania i powolności dla żony, słuchać jej nie chciał i wręcz odpowiedział, że zdrady nie dopuści i wzelkiemi[1] siłami sprzeciwiać się jej będzie.
Maciek, który dawniej częstym bywał gościem u wuja, po kilkakrotnem żywem z nim starciu, przestał jeździć do niego i zerwał wszelkie stosunki.
Beńko w głos i jawnie mówił, iż Maćkowi nie dozwoli knuć na szkodę Wielkopolski spisków z brandeburgami i rozpasywać się w kraju. Donoszono o tem Borkowiczowi, który szydersko słuchał, głową kręcił, brodę tarł i cmokał.
Stosunki coraz się pogarszały.
Nieprzyjaciele Maćka otaczali wojewodę, ci, którym Beńko nie był miłym, szli z Borkowiczem.
Doniesienia do Krakowa o zamiarach jego

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być wszelkiemi.