Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 065.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

koił się rychło, pilno mu było, co raz postanowił, dokonać.
Jak wszyscy podżyli ludzie, którzy już sami przez się niewiele mogą, a umysłem są czynni, Beńko miał od lat kilku prawą rękę w rusinie, którego niegdy w Krakowie spotkawszy, do usług swych przyjął, i wypróbowawszy, coraz go więcej miłował, coraz mu ufał i zawierzał śmielej.
Imię mu było Panas, z czego po polsku Panoszę zrobiono i zwano go tem imieniem. Bojarzyn to miał być znaczny z tego kraju, który król Kaźmirz zawojował i do korony przyłączył; krwawa jakaś przygoda zmusiła go schronić się do Polski, a tu wojewoda z królewskiego dworu go sobie namówił.
Człek był bardzo postawny, rozrosły, siłacz, jak mało, ponurego wejrzenia i twarzy — zimny na pozór i milczący, już dla tego, że nie czysto mówił po polsku, już, że w ogóle wolał coś czynić niż słowami rzucać próżnemi. Nabożny był wielce, i pół roku prawie pościł albo na oleju, lub z suchotami; wesołych towarzystw unikał, zamknięty w izbie swej siedział, lecz do dozoru i do spełnienia rozkazów nie było nad niego.
Nigdy nie odpowiedział na dane polecenie uwagą żadną, nie składał się ani trudnością, ni niepodobieństwem, starał się dobrze wyrozumieć, czego od niego chciano — a potem, choćby swoje