Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 094.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Miał jednego i wahał się na niebezpieczeństwo narazić, choć sam się go nie lękał...
Podśpiewując, świszcząc, żartując ze strwożonych; butno, wesoło, pańsko wybrał się pan starosta, tak pewien swego, iż nigdy go jeszcze nie widziano śmielszym... na co rachował, przyjaciele nie pojmowali, lecz to ich na duchu podtrzymało, iż go nie odstąpili.
— Maciek swojego pewien, mówiono, nic mu nie będzie.



W Krakowie król wiadomość o zabiciu Beńka przyjął z wielkiem z razu oburzeniem przeciwko zabójcy. Dosyć już nabroił Borkowicz, wszyscy nań powstawali, ostrzegali zewsząd, obwiniano go jednogłośnie... król musiał domierzyć sprawiedliwość surową.
Tak się zdawało wszystkim, którzy króla bliżej nie znali. Miał to w sobie Kaźmirz, iż do czego skłonić go chciano gwałtownie, temu się instynktowo opierał...
Wszystkie dotychczasowe zarzuty przeciw Borkowiczowi żadnemi dowodami przekonywającemi nie były poparte.
Śmiałość, męztwo, energja, zdala królowi go więcej zalecały, niż mówiły przeciwko niemu.