Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 131.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

go zobaczył ułagodzonym i spokojnym. Przyczyniało się do tego, że sprawę pomsty czci swej powierzył Kochanowi, którego znał dla siebie wierność, przywiązanie, odwagę i przebiegłość.
Wybór ten i ks. Suchywilk pochwalił: trudno było o lepszy.
Wyszedłszy od króla, uczuł potrzebę widzenia się z Rawą, który mimo największego pośpiechu wyjechać jeszcze nie miał czasu. — W mieszkaniu królewskiego ulubieńca panował nieład największy.
Służba zwijała się, ściągając rzeczy, gotując oręż, wiążąc sakwy... Dworzanie napływali jedni żegnać, drudzy wybadać i coś się dowiedzieć od niego. Kochan opowiadał fałszywie, że do Pragi był wysłanym... Nie chciał, aby cel podróży odgadywano. Dziwnem się musiało wszystkim wydawać, że najdobrańszych, najśmielszych, najsilniejszych brał do boku towarzyszów. — W spokojnej Pradze postawnych i okazałych mógł potrzebować tylko.
Ujrzawszy w progu ks. Jana, Kochan wybiegł na spotkanie dostojnego przyjaciela królewskiego i szedł z nim na osobność do przyległej komory...
Nie potrzebował nawet dopytywać się o to, że on o wszystkim był zawiadomiony...
— Ciężar na was spadł wielki — odezwał się ks. Suchywilk...