Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 183.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bożym, który za śmierć kapłana swego na królu domierzał karę.
Gdy mieszczanie, żydzi, lud pospolity i mała garstka tych co bliżej stali Kaźmirza, boleli okrutnie na samą groźbę utracenia pana swego, znaczniejsza większość spozierała ku Węgrom z nadzieją, iż Ludwik naprawi, co im Kaźmirz popsował...
Rycerstwo szczególniej i duchowni zmiany tej chciwie i z upragnieniem wyglądało.
Można było poznać usposobienia z twarzy posępnych i rozjaśnionych.
Ci, co z Ludwikiem trzymali, tegoż dnia potajemnie wyprawili poselstwo do Budy, donosząc Elżbiecie i jej synowi o chorobie niebezpiecznej, wzywając, aby co rychlej spuściznę obejmować przybywali.
Dla innych nadzieja utrzymania króla przy życiu jeszcze nie była straconą. Nie mogli i nie chcieli przypuścić, aby zmarł ten, którego żywot był tak potrzebny, bo wlewał życie w tysiące tych, co pozbawieni go być mieli bez niego...
Król chłopów i biednych ludzi nie mógł się rychło w innym odrodzić... bo wieki zaledwie wydają wielkie umysły i serca te wielkie...
Jak skoro wiadomość o rychłem przybyciu króla do Krakowa potwierdziła się i stała pewną, codzień go tu wyglądać poczęto...