Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom IV 190.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pomnieniu — sieroctwu, Kochan przez miłosierdzie chciał jej ostatnią odebrać nadzieję,[1]
Prawie siłą uchwycił ją, opierającą się jeszcze, i pociągnął z sobą. Esther[2] obejrzała się wahając, nagle jakby odzyskawszy moc duszy, odtrąciła rękę Kochana i krokiem poważnym iść poczęła ku bramie.
Rawa w milczeniu postępował za nią.
Z licznej i zamożnej rodziny Esthery, mało kto oprócz Lewka, zbliżał się do niej. Ona sama unikała z nią ściślejszych stosunków, poświęcając królowi, któremu pochodzenie przypominać mogła niemiłe. Współwyznawcy, dla których była opiekunką, gdy szło o sprawy narodu, szanowali ją i patrzyli pobłażająco nawet na to, że synów ochrzcić, jak było wolą króla, zgodziła się.
Lewek przychodził czasem do niej, gdy ważne sprawy wymagały, inni też jej nie potępiali. —
Lecz w ciągu lat tych mało kogo widywała, żyła od swoich odosobnioną i oprócz żeńskiej służby izraelitek nie miała przy sobie nikogo prawie.
W tej chwili gdy odepchnięta, osamotniona wychodziła z zamku, przeprowadzana przez Kochana, który litość jakąś miał nad nią; na drodze ku wrotom zjawił się, jakby oczekujący na nią, stary Lewko.
Teraz na niego przychodziła kolej, być opiekunem tej, która już nikogo nie miała. Domyśleć się było łatwo, iż wszyscy co okiem niechętnem

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; zamiast przecinka winna być kropka.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Esthera.