Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom I 120.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ludzkich — takie są losy nasze, nic na ziemi nie ma pewnego. Bóg doświadcza i próbuje.
Po tej przedmowie Suchywilk począł zwolna.
— Ludziom, co dla siebie żyją, boleć i lubować się w boleściach swych jest wolno — nie wam, nie nam. Kapłani i królowie synami są bożemi. — Mocarze w dłoni trzymają losy państw... Macie, miłość wasza, co czynić. — Kraj cały odłogiem leży, czeka na was... Nie godzi się wam nad własną niedolą łzy wylewać.
Kaźmirzowi oczy zabłysły, począł słuchać z uwagą. — Ksiądz mówił dalej, ożywiając się...
— Miłościwy Panie... pomyślcie o owczarni waszej a ból wasz własny nie da się wam tak uczuć uciskająco i przygnębiająco.
— Ojcze mój — odezwał się Kaźmirz — macie słuszność, lecz są cierpienia nad siły...
— Siły wola wywołuje, a ta od człowieka zależy — rzekł Suchywilk.
— Wnijdźcie w położenie moje... Ta groźba straszna, iż mogę być ostatnim z rodu mojego! — szepnął Kaźmirz. — W chwili, gdym sądził, iż przeczucia przełamię, gdym miał nadzieję...
— Ale nadzieja straconą nie jest — rzekł energicznie duchowny. — Przeczucia i przepowiednie są to pokusy szatana. Bóg rzadko objawia przyszłość, a gdy to czyni, dzieje się objawienie jej przez usta poświęcone i wiary godne.
Lecz wy, królu miłościwy — dodał — gdyby