Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król i Bondarywna 033.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dała piękna jak Hebe Ukrainka i że jej obraz utkwił w pamięci królewskiej.
Uśmiechnął się Stanisław August.
— Czy już o tem plotą? czy już wiedzą? toby było fatalnem. Zaprzecz temu, starosto. To nie ma sensu. Nie chcę, aby o tem mówiono.
— Zabronić i przeszkodzić trudno, ale nie ma co dbać o to — rzekł starosta. Pomiędzy królem a dziewką ukraińską zbyt przestrzeń wielka, aby kto W. kr. Mości nawet o fantazyę posądził. Ludzie pogadają i ustaną.
Spojrzał na króla szydersko.
— Widziałeś ją, panie starosto? — zapytał cicho Stanisław — to istne cudo, to kwiat tej bujnej ziemi tak osobliwy, tak nadzwyczaj piękny, tak czarujący.
— Jeszczem jej nie widział, alem ciekawy bardzo — mówił starosta — domyślam się jednak, że znudzonemu N. Panu świeżość i młodość starczyła za piękność istotną, bo w prostej dziewczynie zkądby się znowu wziąć miała taka krasa?
Król podniósł się na krześle i pochylił ku mówiącemu.
— Ale waćpan nie masz pojęcia — zawołał z ogniem. Nie chłopska to piękność, choć silna i bujna; piękność posągu greckiego. Egzaminowałem okiem znawcy wszystkie kształty. Najszlachetniejsza w świecie krew; nóżka, powiadam ci, maluśka, drobna, rączki