Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król i Bondarywna 085.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niż zjeść, wypić, wyczęstować nawet zdołał, lecz są w człowieku niebezpieczne żyłki, które gdy raz drgać zaczną, już mu do grobu spoczynku nie dają.
Rzesiński wobec wielkich układając się do niesłychanej pokory, bo marszałka w łokieć całował, z niższymi się dął niepomiernie. Z szambelaństwa jego jakoś się uśmiechano; potrzeba mu było więcej daleko...
— Bądź co bądź, na swojem postawię! — mówił sam do siebie — niech kosztuje co chce! niech...
Nie kończył.
Dowiedziawszy się, że król miał być w Kaniowie, Rzesiński spać nie mógł.
— Tandem do Kaniowa trzeba submitować się majestatowi — nieodmiennie powtarzał sobie. Napisał o tem do Mniszcha, ale marszałka w domu nie było; albo w Kijowie lub w Kaniowie przesiadywał.
— Marszałek zbyt zajęty — rzekł w duchu — a moją dobrodziejką marszałkowa, na tej polegać moge; do niej się udać potrzeba. Na święty Jan potrzebują, jak mi mówił rządca, trzech tysięcy czerwonych złotych; pożyczę im cztery i to na pięć procentów! a musi mi ułatwić to, ażebym order dostał. Wszyscy go już mają! gorszym mam być od drugich? Kpi ze mnie lada S.... albo M.... Choćby mnie to nie wiem ile kosztować miało... choćbym głupstwo musiał uczynić, na swojem postawię!