Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom III 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie przeciwko królowi, ani przeciw ojcu idziemy, ale przeciw Sieciechowi! Nie złożym oręża aż pójdzie precz ten, który królewską władzę sobie przywłaszczył i na życie królewskich dzieci godził.
— Oszczerstwo jest! — zawołał z oburzeniem O. Lambert.
Magnus wnet zwrócił się powołując ku sobie opodal stojącego Strzegonia, którego zobaczył szczęściem w chwili, gdy mu był najpotrzebniejszy.
Rozmowa się przerwała, aż stary nadbiegł konno i na zawołanie się stawił.
— Mów — odezwał się Magnus — świadcz o prawdzie. Nie nakazano ci, nie zapłacono ciebie i innych, abyście królewicza na zasadzkę prowadzili.
— Tak jest — począł stary w piersi się bijąc — tak jest, Boże mi dopomóż, gotówem to poprzysiądz w kościele. Oprócz mnie niech wezwani zostaną do przysięgi i na sąd Boży Halka, Strzepa i Zabój Żelazny. Nie chcę gubić duszy, prawdę powiem, choćbym cierpieć za nią miał!
O! Lambert spójrzał przerażony, spuścił głowę i zamilkł.
Zbliżył się ku niemu Bolko.
— Ojcze mój — rzekł — znacie mnie zdawna, że ojca miłuję a życie zań dać byłbym gotowy. Nie przeciwko ojcu idę, ale dla wyzwole-