Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom III 096.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

woda do królowéj odchodził i natychmiast nazad go powoływano.
Nadeszła wreszcie godzina wieczornych modlitw i jak zwykle, powołano kapelana królewskiego, aby je z krolem odmawiał.
Nim przystąpił do nich, O. Lambert, który arcybiskupowi posłusznym być musiał, wezwał króla, ażeby oczyścił swe sumienie przypomnieniem grzechów, i roztrząsnął w sobie azali przeciwko Bogu i władzy kościoła a tym co ją sprawiali nie czuł się winnym.
Milczącemu Władysławowi powtórzył kapelan że najwyższy pasterz, brat tego, który zasiadał na Rzymskiéj stolicy; wezwał go do uczynienia zgody i spytał jak spełnił to żądanie? Nalegał na posłuszeństwo, zbawienie czyniąc od niego zawisłém.
Król nie opierał się już, do wszelkich ofiar oświadczył gotowość, otrzymał błogosławieństwo i modlitwy się rozpoczęły. Wojewodę musiał poświęcić. Jakkolwiek przywiązany doń duszy swéj zań oddać nie mógł.
Nazajutrz rano jak świt obudziwszy się, król rozkazał przywołać znowu Sieciecha i sam na sam pozostał z nim długo. Wojewoda od wczoraj zmieniony i posępny, zdawał się sam widzieć konieczność ustąpienia dla ocalenia życia.
O wszystkiém co na dworcu się działo wie-