Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom III 201.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
IX.



Kilka lat upłynęło znowu. Rosnął zamek krakowski, rósł i gród pod Wawelem, z ziemi podnosiły się kościoły ku chwale Bożej, a rósł téż i potężniał Bolko Krzywousty, chwili nie spoczywając.
Jedna ledwie się wojna skończyła, już na drugą w rogi trąbiono; rzekłbyś, że kto nasadzał wrogów i wichrzył umyślnie aby mu nie dać spokoju.
Rad był król, że wojsku jego wojny zgnuśnieć nie dawały, że na wyprawach żołnierzy sobie sposobił, których się nie wstydził wziąć do boku, lecz ilekroć brata wspomniał, chmurzyło mu się czoło.
Wyciągał doń dłoń nieraz, a spotykał martwą rękę, która go odpychała.