Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 137.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Piękny chłop! — rzekł — ale piękna Greta warta była zgrabniejszego. Nauczyłażeś go tańcować i śpiewać? Do chóru w kościele nie wątpię że się przyda, ale do pieśni przy pląsach, chyba wy go nałożyć potraficie.
Greta płonęła gniewem.
— Dużo innych rzeczy trzebaby go uczyć, piękna Greto! — śmiał się nielitościwy Bolko. — Nie wiem jak sobie z niewiastą poczyna, ale z koniem niedobrze, z łukiem licho, z oszczepem niezdarnie.
Nie mogła już niemka wytrzymać szyderstwa i z ust się jéj wyrwało.
— Patrzcie tylko, aby ten niezgrabny człek kiedy się wam nie dał we znaki!
— A! o to się nie frasujcie, — odparł Bolko — ja się niedźwiedzi lękać nie zwykłem. Wiecie pewnie, boć to we dworze wszystkim wiadomo, żem, dawno temu ubił jednego właśnie gdy się do samicy zalecał.
Grecie zdawać się mogło że w Bolku zazdrość mówiła, wesołe chłopie, wcale o tém nie myślało, bo niemka była dlań niepiękniejszą od innych...
— Tak, piękna Greto, — dodał uczcie go a uczcie, bo dużo rzeczy nie umié i wiele się potrzebuje dowiedzieć, a lepszego ochmistrza nad was nie znajdzie!
Rzuciła nań oczyma złemi niemka, jakby mu grozić chciała. Bolko się uśmiechnął.