Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 060.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Marko, wiszący zawsze przy dworze, pierwszy się nastręczył przybyłym, lecz nie umiał czy nie chciał im powiedzieć, gdzie mieli szukać Zbigniewa.
Zdawało się że kryć się chciał, unikając ostatecznéj rozmowy, bo się jéj treści mógł domyślać.
Przekupieni ludzie szepnęli posłom że w Gnieźnie siedział Zbigniew, wokoło siebie skupiając co najlepsze siły. Wojsław z towarzyszem nie spoczywając ruszyli natychmiast do Gniezna, i tu go w istocie zastali.
Zmieniony był wielce pan ów, od czasu jak otucha w serce jego wstąpiła. Znaleźli go siedzącego w podwórcu, na pół uzbrojonego, otoczonego żołnierstwem i udającego rycerza. Urosła w nim buta śmieszna. Dwór krzykliwy, grajki, muzyka, zgraja włóczęgów pościąganych zewsząd nieodstępowała go na chwilę. Marka teraz zastępował Benno Horn, niemiec sprowadzony dla dowództwa nad wojskami, które się zbierały.
Niemłody awanturnik ten, czynniejszym był nad Marka, a nie mniéj nad niego chełpliwym.
Karmił nowego pana swojego wyśmiewaniem tego wszystkiego co w Polsce spotykał, szczególniéj Bolkowego rycerstwa, przeciw któremu się straszliwie i zuchwale odgrażał.
W towarzystwie Przemka knezia pomorskiego Czechów kilku i Horna, przybywający Wojsław