Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom IV 120.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zadziwienia i niemal oburzenia. Nie ludzka rzecz była, słowo złamawszy, zakładnikami temi dobijać się do miasta i korzystać z rodzicielskiéj miłości.
Cesarz uśmiechając się dał głową znak przyzwolenia.
Ten, który ojca nie poszanował, mógł nie mieć dla obcych litości. Szło mu oto, aby zdobyć miasto, jak miało być zdobyte, niedbał. Zbigniew wyszedł zwycięzki i uradowany.