Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom I 177.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

znańczyków. Rycerze byli najlepsi gdyż między niemi zamożnych ziemian lik się największy znajdował.
Wysłane szpiegi donosiły że król téż wojsko miał liczne i doborne, a choć sam chory, na czele pułków iść miał na Wrocław i Zbigniewa. W Płocku jednak podobno jeszcze nie dobrze wiedziano kędy królewicza szukać, a szło bardziéj o odzyskanie Szląska, niż o Zbigniewa. Wprost więc Władysław iść miał na Magnusa naprzód, aby go przywieść do posłuszeństwa.
Nic pewnego nie było, ani gdzie, ani kiedy, ni z kim do czynienia mieć mogli Zbigniewowi. Każdy wysłany na zwiady inaczéj prawił, inak liczył, co innego rozpowiadał.
Jedni wojsko króla czynili ogromném bez miary, drudzy słabém i nie liczném, więcéj o nim baśni przynoszono niż wieści.
Dobek, który do rady stał przy Zbigniewie, acz ten nie zawsze sobie doradzać dawał, ledwie wymógł na nim aby na zamku się nie rozsiadał ze dworem swym, a przy obozie w namiotach się położył, rycerza udając, choć jawném było że nań nie został stworzony.
Królewiczowi chciało się z drużyną wygodny zamek zajmować, bo pysznić się lubił, panującego udawać i zażywać dobréj myśli.
Dopiéro gdy mu zagrożono że znienacka przyszedłszy nieprzyjaciel łacniéj go weźmie, z nie-