Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Mówiono o studniach w domu wójtowym nie dla wody podobno robionych, kamieniem okładanych, kolcami żelaznemi najeżonych, żelaznemi zamykanych drzwiami, w które ludzi strącać miano. Miasto miało tajemnice swoje. Nie wszystkich sądzić było można i karać publicznie, za niektóremi książęta się wstawiać mogli, więc tych, których się pozbyć chciano, tracono bez wieści i rozgłosu.
— Że na Gamrota czatowano, — mówiła Greta, — że z umysłu go wzięto, a teraz mu postawią niepoczciwą Hanusę, która poświadczy co każą, aby go o gardło przyprawić — to pewna.. Wójta już ostrzeżono!
— Pilnujcież się wy! — powtórzyła wdowa — pilnujcie!
Po ostrzeżeniu tem markotny wrócił Suła na zamek. Około ratusza jadąc, słyszał jak rozpowiadano, iż Gamrota jeśli nie stracą, to co najmniej ochłoszczą i końmi za miasto wywloką.
Nie wiele znaczyły kości i rany, ale za gwałt o który oskarżała Hanusa, głową trzeba było płacić. Wołali już nasadzeni pod ratuszem świadkowie, iż Gamrot nałogowy Kostera był, a matek i dziewcząt wiele się nań skarżyło, i ludzi kaleczył ustawicznie i t. p.
Przygotowywano umysły do tego, by lada lekką karą wywinąć się nie mógł. Ale, gotował się też Marcik księżnę Jadwigę prosić, aby za