Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom II 123.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

do Marcika, sznury rozcinając, gębę rozwiązując i po wodę śląc, aby go odlać...
Suła mówić już nie mógł, długa męczarnia nocna że go nie dobiła, winien był silnej naturze swojej. Złamany był jednak i tak osłabły, że choć go rozplątano, zwolniono, o swej mocy dźwignąć się nie mógł.
Zbrożek był mu pomocą wielką, bo reszta gawiedzi zaraz się z wielką nowiną o tem odkryciu rozproszyła po mieście.
Co prędzej potrzeba było biednego ratować, położyć, napoić, nakarmić; więc Zbrożek konia swojego podprowadził, we dwu z Jurgą wsadzili go nań.. Chłopak sukno w które znaleźli go obwiniętym zabrał jako lice, i podtrzymując osłabłego pod ręce, udali się do pierwszej gospody, jaka w pobliżu się znalazła.
Gospodynią w niej była wdowa Kanczorka, do której różni się ludzie schodzili, bo piękne dwie córki miała, które razem z nią gościom posługiwały. Nie w najlepszej dom ten był sławie, bo Kaśka i Magda jak śliczne były, tak śmiałe i wyszczekane, a choć różnie o nich i o matce mówiono, którą wdową mianowano, lubo najstarsi ludzie nigdy o mężu jej nie słyszeli — chodziło tu mnóstwo i księży i klechów, mieszczan i wszelkiego zawołania ludzi. Szynkowała miód i piwo, a znalazło się i co zjeść u niej. Wieczorami gędźba