— Czeskie panowanie skończone! — rzekł. — Sprawa ich stracona.
Ten zuchwały.. Łoktek — zajął już wszystkie ziemie prawie, nie puści ich! Rycerstwo przeszło na jego stronę.. wszyscy...
— Ja — nie! nie! — przerwał Muskata.
Wygnany był, tułał się już wiele kroć — pójdzie znowu na tułactwo.. Wyżeną go.. Prawowity król go przegna... Złamie... zwycięży.. Czechy siłę mają niemiec całych...
Biskup zaczął się rozgrzewać, lecz wprędce pohamował i głos zniżył.
— Idźcie — rzekł do Kustosza, — abyście wiedzieli co się stanie — donieście mi. Pozostanę wiernym mojej przysiędze.. Znać ich nie chcę — Wrota zaprzeć...
Kustosz Michał z Modlnicy wysunął się szybko. Nie podzielał może zdania Biskupa, ale musiał mu być posłusznym...
Na mieście gorzało weselem jakiemś i zwycięztwem.. ludzie chodzili niem jak upojeni, na mieszczan coraz większy strach padał.
Spokojni mieszkańcy łatwo teraz obliczyć mogli, iż gdyby najmniejszy stawili opór, naraziliby się na rabunek i pożogę.
Rycerstwo i ziemianie byli liczbą przemagający, a do nich łączyły się coraz przybywające pułki Łoktka rozkładające się po placach, ogrodach i pustych dworzyszczach...
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kraków za Łoktka tom I 186.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.