Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 033.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie byli to już wojujący ludzie. Cały ten wał ruchomy wydawał się potworem jakimś z ciała i żelaza złożonym, wijącym się we wściekłych z sobą samym zapasach.
Tu pod oczyma króla, kwiat rycerstwa stawił czoło najprzedniejszemu z całéj Europy zebranemu i dotrzymywał mu placu boju, cześć czyniąc swoim znakom.
Inaczéj poszło z czterdziesto-tysiączném wojskiem, które prowadził Witold. Szybko stanęło ono do boju, uderzyło raźnie; ale o żelazny mur i kopie krzyżackie rozbić się musiało, zachwiało i nie wytrzymało ciosu. Tu uzbrojenie było niedostateczne. Bojary i kniaziowie prowadzili lud silny, ale mało zbrojny i wcale do boju rycerskiego nie nawykły. Kopie były krótsze i słabsze, nie dościgały więc nieprzyjaciela, gdy ten już swojemi parł i gniótł piersi.
Jeszcze wojska Jagiełły nie ustępując kroku, zciąwszy się z Krzyżakami trwały w walce mężnie, gdy główne szyki Zakonu zwróciły się ku Litwie. Wiedział Ulryk, że tu słabszy znajdzie opór. Szeregi, w których pierwszymi ustawiono najdzielniejszych i najlepiéj zbrojnych, zachwiały się i cofać poczęły.