Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 043.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

w ostatku i ci co najmężniéj walczyli z rozpaczą, padli.
Reszta chorągwi, które się były rozpierzchły, uciekła w lasy i na pobojowisku zostali tylko jęczący ranni i ci co już nigdy powstać nie mieli. To pole z rana jeszcze świéżym i mężnym ludem zarosłe, przedstawiało najokropniejszy widok zniszczenia, jaki oko ludzkie i serce mógł dotknąć. Pomimo okrzyków dogorywających rycerzy i zwycięzców, ciszą nazwać było można tę chwilę po rannym grzmocie i huku.
Z wyżyny, na któréj stał król, obraz ten tryumfem się wydawał; w dolinę zszedłszy, okropnością był i zgrozą.
Nikt jeszcze rozmiarów odniesionego tryumfu rozliczyć nie umiał, otrzymano plac, zmuszono wroga do ucieczki, lecz zwycięztwo nie wydało się z razu tak zupełném, tak stanowczém, jak się późniéj okazało. Jagiełło Bogu dziękował, coraz się o czémś dowiadując nowém, a niespodzianém.
Kopidłowski Drio przyprowadził Jagielle owego Jerzego Gersdorfa, który chorągiew Ś. Jerzego krzyżacką, we czterdziestu z nią zostawszy, oddał, rzuciwszy się na kolana przed nim, o życie prosząc. Czech Jost z Salen przywiódł pojmanego Konrada księcia Oleśnickiego; Skarbek — księcia