Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 073.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

miona na białych bułkach, strojną była jak na jéj stan przystało. Innym paniom mieszczkom prawo zabraniało nosić wiele kosztownych ozdób i maneli, ale żona urzędnika pozwolić ich sobie mogła. Na szyi więc i piersiach, łańcuszków złotych było co niemiara i czółko szyte złotem na głowie. Skromniéj nieco przybrana siostra Gizella, sutą miała suknię, pasem na biodra podciągniętą, aby się po ziemi nie wlekła.
Obie jejmoście trwożliwie się zbliżyły do chłopca, który zrazu się cofał przed niemi, gdy pani Schütz krzyknęła, wpatrzywszy się w niego.
— O Jezu miłosierny! gdybym nie wiedziała, że zacna Noskowa więcéj nad jedną córkę dzieci nie ma, lub gdybym ją posądzać śmiała, powiedziałabym, że to Ofki brat, lub, co się nie godzi, ona sama w męzkiéj sukni. Czy mnie oczy mylą!
Gizella ręce załamała patrząc. Obie zdawały się tak strwożone, że przemówić nie śmiały, gdy nagle Ofka odzyskując męztwo, przybliżyła się do Schützowéj.
— Nie dziwcie się i nie przestraszajcie — rzekła — okropne rzeczy się dzieją, okropne téż widoki muszą znosić oczy. Zgroza to, żem w męzkiém ubraniu, sama!
— To Ofka! Ofka! — zawołały obie.