Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 091.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Brochocki téż poszedł się przypatrywać obrzędowi temu, a Dienheim gdy się sam na sam z księdzem Janem pozostał, otwarciéj go począł rozpytywać o pokrewieństwo z Noskową.
Staruszek całą mu swą przygodę opowiedział, nie szczędząc wyrzutów przeciw samowolnemu dziecku, a dziwując się, iż mogło się na takie narażać niebezpieczeństwo.
Kto inny baczniejszy od ks. Jana, byłby to łacno wymiarkował, że jeniec więcéj niż litość dla dziewczęcia okazywał, bo wzdychał mówiąc o niém i oczy mu się wilżyły.
Tak się ten dzień dokończył, a następny téż w tém samém jeszcze miejscu się rozpoczął. Jak dzień, król wstawszy, ogromną moc ludu rozbrojonego, nieopatrznie na słowo puścił, odartych obdarzywszy odzieżą i żywnością na drogę, i cały ten tłum z przewodnikami poszedł ku Osterode, który później Krzyżacy na słowo nie zważając, nazad do pułków pozaciągali.
Nazajutrz już wojsko ruszyło się, aby od pobojowiska i powietrza się oddalić ku zamkowi Wysoki Kamień, który nie broniąc się poddał. Nie było téż komu przeciw takiéj liczbie go osłonić i spotkałby go los Gilgenburga. Otwarli więc