Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 103.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy obszedłszy mury dokoła, mieli powracać na górę, gdzie były komnaty dawniéj komtura i starszyzny, a dziś nowego dzierżawcy; Dienheim dostrzegł stojącego u dołu przy schodach człowieka, który się Brochockiemu do ziemi prawie kłaniał.
Gdy głowę podniósł, ujrzeli taką poczwarę, że rycerz co się nie zwykł był niczego w świecie lękać, o mało się przed nią nie cofnął.
Była to jedyna żywa pozostałość po Krzyżakach, człek mały bardzo, karłowaty, gruby, na krótkich nogach z ogromnemi stopami, z rękami długiemi, nadzwyczajnych rozmiarów dłoni i palców, z głową nad zwykłą wielkość rozrosłą, okrytą szczecinowatym krótkim włosem.
Twarz jego żółta, z nosem dużym i szeroko rozwartą gębą, w części okryta była takim samym zarostem twardym jak głowa, uciętym téż krótko i sterczącym ostro na brodzie, wąsach i policzkach. Odziany w kubrak szary, pasem skórzanym obciągnięty i chodaki mając sznurami poprzywiązywane, znać wydobył się z popiołów i pieca, bo cały był jeszcze osmolony.
Zobaczywszy go pan Brochocki, zapytał coby za jeden był.