dobrze ukryte wycieczki, a właśnie téj na zamku Brochocki odkryć nie mógł: kazał ją sobie pokazać.
Ogromnemi krokami przodem poszedł dzwonnik do narożnéj wieży, w któréj był skład broni. W izbie tej na pierwszy rzut oka nic widać nie było.
W podłodze pod ławą ciężką uchylała się posadzka i wązkie schodki wiodły ztąd ciasném przejściem, aż do miasteczka, gdzie w ratuszowéj izdebce schodami się ono kończyło.
Wkupiwszy się tém odkryciem dzwonnik, powlókł się jeszcze za Brochockim, różne rzeczy opowiadając, aż do schodów znowu. Tu mu się polecił, oznajmując, że go dawniéj Krzyżacy zwali Pilzem, bo jak grzyb wyrósł na murze zamku i rodziców swych nie znał, a imię mu było Abel. Ukłoniwszy się do nóg, pozostał na dole.
Dienheimowi téż nie chciało się w izbie zamykać i zatrzymał się dla rozmowy z tą dziwną figurą, w któréj się domyślał skrytego przyjaciela, a może szpiega Krzyżaków.
Zawiązał więc z nim, albo raczéj usiłował zacząć rozmowę, oznajmując najprzód, że był jeńcem wojennym.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 105.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.