Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 157.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z toporami i spisami do obrony i czujność zdawała się wielka. Od południo-zachodu leżał król z rycerstwem swém całém, od południo-wschodu Witoldowe wojsko z Tatary kręciło się po nad wyschłym Nogatem, gdyż spieki letnie wszędzie go w bród przejść dawały.
W obozach zdawało się życie i ruch objawiać wielki; rycerze harcowali dokoła murów; gromadki objeżdżały je dokoła; w niektórych namiotach poodsłanianych, aby wiatr je przechodził, widać było siedzących i ucztujących wesoło.
Wozy ze zwierzyną, rybami, beczkami, zajeżdżały pod dworskie namioty i wyładowywały zapasy obfite. Tam, gdzie na średnim zamku przystępniejsze były mury, polscy rycerze stali, słowy wyzywając krzyżackich, wzajem się łając i walcząc homerycznemi wykrzyki.
Czas to był rycerskich zapasów, gdy słowo ważyło i danego dotrzymywano nieprzyjacielowi, tak, że nie rzadkiém było widziéć wyjeżdżającego na harc pojedyńczo Krzyżaka i patrzących nań sędziów rozprawy, gdy się z wyzwanym potykał.
Podróżny długo patrzał na ten obraz, ozłocony promieniami słońca i zadumał się tak nad nim, iż się nie spostrzegł, jak go za ramię zcicha nadjeż-