Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 158.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dżający żołnierz pochwycił, krzycząc nań by stał, a nie ruszał się, chce-li być żywy.
— Coś za jeden? zkąd? po co? — począł wołać, jakby w pomoc sobie innych chciał ściągnąć.
Podróżny wcale nie zmieszany, dobył kawałek papieru i pokazał go żołnierzowi, który weń dłonią uderzył z pogardą.
— Co mi tam po téj szmacie! — zawołał — Coś za jeden? mów!
Z trudnością łamanym językiem począł się tłómaczyć młody człowiek, że jeńcem był na słowo puszczonym i że jako człek rycerskiego rzemiosła rad się przypatrzéć tak wielkiéj wojnie.
Żołnierz ledwie go znać zrozumiał.
— Czyimże byłeś jeńcem?
Podróżny wymienił Andrzeja z Brochocic, dzierżawcę na Morągu.
— Tém mi się nie wyłżesz — rozśmiał się żołnierz; — Brochocki już siedzi na Sztumie, bo mu go król pan nasz miłościwy puścił i jest w obozie. Niechże poświadczy, żeś nie szpieg krzyżacki.
Zrazu zdawał się tém zmieszany podróżny, lecz wkrótce namyśliwszy się, uspokoił.
— Dobrze, — rzekł — niech mnie prowadzą do niego.
Żołnierz, który stał znać na straży, obejrzał