Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 179.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdobyte, tak były zaopatrzone obficie, aby z nich każdy stał się dla Jagiełłowych Kapuą. Łupami ładowano wozy, dzielono je między czeladź obozową, obrazy, rzeźby, naczynia srebrne i złote wysyłano do Polski, a śpiżarnie karmiły żołnierza aż do zbytku, aż do rozpieszczenia.
Witold już skarżyć się poczynał na to, że lud jego nienawykły do takich rozkoszy, chorował ze zbytków i marł z dostatku; wypraszał się téż dlatego, aby znowu Tatarów swych i Litwę a Ruś na chleb i wodę odprowadzić do domów.
Pan Wincenty z Granowa, zawołany rycerz, który i poza granicami bywał i nie w jednym kraju kopie kruszył, bił się jeszcze dobrze, choć mu już na koń czasem siąść bywało przytrudno. Siadłszy jednak (we zbroi go podsadzano), trzymał się mocno i siekł zajadle. Dla swoich był dobrym bratem, kochali go téż, od króla począwszy aż do ciura wszyscy, za to nadto pozwalał pono i drugim i sobie. Pobożny, kajał się i spowiadał często, kościoły darzył, jałmużny sypał, ale broił na ten rachunek również nie skąpo. W polu, o suchym chleba kawałku wytrwać, popiwszy wodą, nie było dlań nowiną; za to gdy do misy i dzbana się przysiadł, rzadko mu kto podołał. Z bratem swym panem Mikołajem we dwóch zja-