Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 186.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

burmistrzówien. Kasztelanowi téż myśl ta po drzémce przyszła i ruszył się z za stoła, a za nim kilku ochoczych, by pani Werderowéj podziękować.
Już na próg wchodzili, gdy, jakby ich co olśniło, stanęli wszyscy nie śmiejąc go przestąpić.
Pani Werderowa gospodarzyła jeszcze około dzbanków, wydając je służbie, trzy panny stały z boku, ale wydawały się teraz patrzącym na nie, jakby nagle pobrzydły i zgasły. W pośród nich stało strojne dziewczę, w sukni jedwabnéj z grubéj tkaniny, podpasanéj złocistym paskiem sadzonym, u którego wisiała złotem téż szyta torebka.
Suknia u góry wycięta, a bramowana bogato, obwiedziona była białym rąbków puchem. Na ślicznéj szyjce wspaniały łańcuch dwa razy się zwijał i spadał na piersi, ze zwieszoną przy nim balsamką rubinami sadzoną. Rozpuszczone włoski kręcone, świeciły jak jedwab, a mocniéj stokroć oczki figlarne i usta maluczkie, ściągnięte, z wyrazem dumy i szyderstwa. Z pod rękawów rozciętych i zwieszonych sukni, białe, przezroczyste, drugie, pospinane sznurkami złotemi, wystawały, obejmując maluczką rączkę, całą w pierścienie okutą.
Strojne to dziewczę nie miało a przynajmniéj nie zdawało się miéć lat więcéj nad kilkanaście,