Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 187.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lecz śmiało patrzało, nie zlęknione, na wchodzących rycerzy, choć oni widokiem jego zdawali się rażeni. Pan z Granowa patrzał i patrzał, a nie miał odwagi iść daléj.
— Wygląda jak królewna! — rzekł do Dobka z Włoszowéj, który przy nim stał — ale któż to jest? Czy czwarta dziewka tego Werdera?
Skłonił się w téj chwili, wysuwający się z drugiéj izby burmistrz i tym językiem, jakim się był zwykł tłómaczyć, przedstawił Illustrissimo et Excellentissimo Domino... córkę kupcowéj, sąsiadki swéj, znakomitéj pani Barbary Noskowéj, szczególniéj sławiąc ją z tego, że językiem polskim mówić umiała.
Zaleciła się ona już, nim otwarła usta, samą swą powierzchownością rycerzom, którzy uwielbienia nie tając, jedni drugich do drzwi ciągnęli, aby to cudo wszyscy mogli oglądać.
Ofka stała tak, wystawiona na oczy ciekawe mężczyzn, wcale nie pomieszana, uśmiechając się z pewną dumą.
— Prawdziwy ogród różany! to wasze miasto Toruń — odezwał się kasztelan — takie u was kwitną kwiaty...
— A wy ten ogród nielitościwie depczecie —