Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 216.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

inny, niż gdy z pod Grunwaldu nadciągały. Ludzie i konie spaśli się, wozów ładownych łupami moc się wlekła niezmierna, ale to nie było owo rycerstwo natchnione, rozgorzałe i do walki skore: oblężenie je znękało gorzéj boju.
Tak ciągnęły chorągwie pod Sztum, kędy z Brochockim pozostali załogą Bartosz z Trębowli, Kagnimir z Tuchowca, Pakosz Bystrzonowski i kilku innych. Wiedzieli oni wszyscy co ich tu po odejściu króla czekało od Krzyżaków, że ani dnia, ani nocy spokojnéj mieć nie będą, ale na to się święcili i harce te miłe im były. Wyprowadziwszy króla do bram, p. Andrzéj ścisnął go za nogi i prosił o błogosławieństwo, a gdy wojsko odciągnęło, wrota zamknął, zwody podniósł i stał patrząc już tylko, rychło go zaczepią. Nie czekał téż długo.
W Kwidzynie Jagiełło zwiedził celę pobożnéj świątobliwéj Doroty, modlił się i ztąd jeszcze do Sztumu żywność posłał. Z rana drugiego dnia stanęło rycerstwo pod Radzynem, który od bitwy Grunwaldskiéj aż do tego dnia nadaremnie oblegano. Krzyżacy trzymali się zamku, choć miasto się już poddało. Złożono radę: czy dobywać taki gród mocny. Znowu tedy ci, którym śpieszno było, wołali by mu dać pokój, kiedy go przez