Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 243.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kto bezbronnego napadł, kto ze zdrady korzystał, kto się czémkolwiek splamił.
Siedzieli pospołu rycerze, gdzieindziéj młodzież co pasów jeszcze się nie dosłużyła, i czeladź, i pachołkowie i żołnierz zaciążny. Misy z rybami, o które w Brdzie trudno było, szły na stół i dzbany zaczynano nachylać, gdy pan Andrzéj Brochocki zawołał do Jana Naszana z Ostrowiec Toporczyka:
— Jaśku, serce moje, wszystko mi się widzi, że rychło przyjdzie do rąbaniny... dłonie mi czegoś świerzbią.
— Bogdajbyś, panie starosto, był prawdziwym prorokiem: żołnierz, który stoi, psuje się, tyje, ciężeje i rozpieszcza.
— Nie bój się — mówił Brochocki — nie da ci Plauen, ani Kochmeister do tuszy przyjść: ino ich nie widać. Niemcy im zaciążnego ludu nasłali siła, bo bitwa Grunwaldska popłoch wielki uczyniła aż do Renu, a gorszy wstyd. Sprzedali ziemię w Czechach i miły druh Zygmunt Węgrzynków im podesłał... Pilno im to poodbierać, co się samo pooddawało nam i co za Malborg stracimy.
— Nie wspominaj Wasze Malborga — wtrącił Sędziwój z Ostroroga, który w końcu stołu z Nie-