Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 248.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Mogli się dobrze przyjrzéć jedni drugim i porachować, bo stali blizko i każdy swego wybiérał. Tu dopiéro okazała się prawda tego, co Toporczyk zawczasu zwiastował: niemiecka siła i znaczna była i dobrana. Rycerz w rycerza w pełnéj zbroi, tarcze żelazne lśniące, hełmy kryte, miecze u boków, i młoty i toporki. Na hełmach to pierze, to różne niemieckie dziwolągi się niosły; w tarczach téż znaki były dla Polaków nieczytelne, ale mocno różnemi ingredyencyami przyprawne. Gdy na polskich widziałeś podkowy z krzyżem, topory, księżyce; na niemieckich wszystko razem było pstro pomieszane. Ludzie w pierwszym szeregu jak mur stali: ramię do ramienia, rosłe, krzepkie, ogromne. Kopije długie przed niemi jak las sterczały.
Lżejszy był z drugiéj strony rynsztunek, a nie pośledniejszy wcale, tylko żelaztwa mniéj, kaftany bite i szyte, i koszul żelaznych, a misiurek z czepcami siła.
Stali tak przeciw sobie chwilę, gdy z przeciwnych szeregów, jak to było obyczajem, wyjechał Szlązak, Konrad Niemczem zwany, rycerz ze dworu króla Zygmunta, zawołany do turnieju i wybrany do boju na rękę.