Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom II 249.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wiedzieli Niemcy dobrze, że nie odmówią Polacy i wyjedzie pewnie który przeciw niemu; rachowali zaś na to, że gdy zręczny Niemcz go zwali z konia, wojsku odejmie otuchę jednemu, a drugiemu jéj doda.
Gdy się wysforował naprzód Szlązak wywijając kopiją i głośno wyzywając, spojrzeli po sobie niektórzy, bo tu się wiele ważyło. Serca nie brakło nikomu, ale siły i zręczności było trzeba. A stał z brzegu Szczycki Doliwa, który był z takich harców sławny, i gdy ruszył, uradowali się wszyscy. Ponieważ Szlązak był przystanął, a ciężko zbrojny konia nie rychło ścisnął, Doliwczyk nań natarłszy, kopiją go z siłą wielką w ramię pchnął, tak, że się zachwiał, i własna mu z ręki na ziemię padła. Ponieważ Szczyckiego włócznia nie strzaskała się, dźwignął ją raz jeszcze, ugodził w pierś i Szlązaka już ruszonego z siodła na ziemię obalił.
Huknęło całe wojsko z jednéj strony. Koń Niemcza poleciał wierzgając, a Krzyżacy nie czekając już dłużéj, kopije do boków wziąwszy, puścili się. Z drugiéj strony téż szereg cały dźwignął się ku nim.
Łomot tylko druzgoczących się kopij i okrzyki słychać było.