Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 023.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaprowadź Ojca do szpitala, niech mu nogę opatrzą, do wieczerzy posadzą i nocleg naznaczą...
Pokłoniwszy się nizko Szpitalnikowi, poszedł za przewodnikiem ksiądz w milczeniu. Niedaleko téż miał do drzwi szpitala, w których kilku braci widać było stojących. Tym go oddał posłany. Nie pozdrowiwszy go nawet, pokazali mu drzwi do izby. Jeden z posługaczy, któremu pachołek rozkaz oddał, zbliżył się do siadającego na ławie. Milcząc do nogi się schylił, a gdy ją już w ręce miał wziąć, spojrzał staremu w oczy i z cicha krzyknął.
Stary na ustach palec położył. Obejrzał się i dał znak, aby milczał.
Trzymając w rękach drżących nogę starca, przyklęknąwszy, z wlepionemi w niego oczyma, braciszek szpitalny zdawał się osłupiały. Ksiądz mu się uśmiechał dobrotliwie i łagodnie.
Krew tymczasem na podłogę ciekła. Ujrzawszy ją, dopiéro żywo wziął się do rozwiązywania staruszkowi nogi braciszek. Skórzane obuwie proste, sznurami przywiązane, łatwo zdjąć było, i szmaty, któremi stopa obwinięta, były całe krwią zbroczone.