Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 057.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— To są moje tajemnice — uśmiechnął się Merheim — wasza rzecz walczyć, moja kopać dołki pod ziemią. Nie chcieliście o niczém wiedziéć, i lepiéj żebyście nie wiedzieli. Zrzucicie brud wszelki na mnie, a zasługi na siebie weźmiecie.
Mistrz ruszył ramionami i zamilkł, lecz z twarzy widać mu było, że nie bardzo chętnie i jakby zmuszony, przystawał.
— Miłość wasza — rzekł Merheim pocichu, zbliżając się do niego — mieliście dowody mojéj miłości i poświęcenia dla Zakonu; uwierzycie, że i teraz dla miłości jego wszystko poświęcę. Walczyć w polu piękna i wielka rzecz, ale trzeba by ktoś w domu i poza obozem posiłkował. Z nimi wojna nie jedném żelazem prowadzić się powinna: musimy chytrość przeciw przebiegłości ich postawić. To moja rzecz. Wy tém sobie rąk nie kalajcie...
Bił się w piersi, nalegając, a patrząc w oczy Mistrzowi, jakby zezwolenia jego tylko czekał i dopraszał się.
— Dobrze — rzekł Ulryk zamyślony— czyńcie co należy, co widzicie potrzebném, zdaję na was i odpowiedzialność i zasługę. Zwolnijcie mnie téż od przykréj sprawy, którą także wam powierzyć potrzebuję. Doniesiono mi o szpiegu na zam-