Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 065.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

groźny i surowy, nuż cię na męki wydać każe? Wy ich nie wytrzymacie.
— To pewna! — westchnął stary i zamilkł.
— Lepiéj więc wyznać prawdę i zakonowi służyć, który sługi swe po królewsku opłacać umié.
— Prawdę mówiłem i mówię ją, służby zaś moje chyba Bogu się przydadzą: ludziom one nie wiele warte.
Przechadzał się ciągle podskarbi.
— Więc pani Noskowa, siostra wasza? siostra?— spytał.
Jeśli Barbara jéj imię i ze Szlązka ona rodem jest... Gdzież mieszka? w Toruniu?
— W Toruniu, i wiedzie się jéj wcale szczęśliwie, ale do was, mój Ojcze, wcale niepodobna, bo Zakonowi duszą oddana.
— Poświadczy więc za mną — rzekł ksiądz.
— A jak ona, co was lat tyle nie widziała, świadczyć może? Nie mogliżeście się odmienić od tego czasu? Wy nie wiecie, jak ją znajdziecie, ona téż nie wié, czémeście się wy stali.
— Ludzie się tak nie zmieniają.
— Gorzéj księżyca! — zaśmiał się Merheim. Nie macie innego środka, Ojcze, trzeba lub wyznać wszystko, albo... bardzo mi was żal...