Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 108.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Barbaro! — rzekł stłumionym głosem — dzieckiem cię pamiętam... ty mnie nie możesz... brat Jan jestem z Zaboru. Pomnisz Zabór, dworek nasz... ojca?...
Głos mu osłabł. Noskowa patrząc długo, coraz mocniéj wzruszona, zaryczała wielkim płaczem niewieścim i do nóg mu się rzuciła. Ksiądz na ramionach jéj ręce drżące położył, i całując w głowę, płakał także.
Na tę scenę niemą, śpiewając weszła, a raczéj wbiegła Ofka i ujrzawszy matkę klęczącą przy nieznajomym starcu, stanęła jak skamieniała. Nie mogła pojąć, ani co się stało, ani kto był ten człowiek, który zakonu sukni nie miał na sobie, a jak żebrak wyglądał.
Wtém matka przeczuła ją raczéj, niż zobaczyła i zawołała:
— Ofka! stryj twój! brat mój! klęknij, niech cię pobłogosławi.
Staruszek się odwrócił nieco, a ujrzawszy dziewczę śmiejące się jeszcze weselem, które nie miało czasu znijść z jéj twarzy, uśmiechnął się do niego dobrotliwie i łagodnie.
— Bóg Abrahamów i Jakóbów niech wam błogosławi i będzie z wami, na wieki wieków Amen.
Urok głosu odbił się w sercu płochego dziew-